Józef Pożarski s. Adama z Żółwicy gmina Przebrodzie

    Rodowym miejscem Pożarskich na Wileńskich Kresach była wieś Wołoso (dzisiaj już nie istnieje), nad jeziorem o tym samym imieniu w parafii Słobódka, powiat Brasław (dzisiaj Witebski Obwód na Białorusi). Skąd Pożarscy rozchodzili się po całej Brasławszczyźnie i do Mior w poszukiwaniu pracy i ze względu na zawierane związki małżeńskie. 

     Jednym z nich był Adam Pożarski (ur. w 1859 r.), syn Michała, który ożenił się z Martą Kisły, c. Ignacego Kisielewskiego urodzoną w 1875 roku w Żółwicy. Później jednak nazwisko zostało zmienione na Kisły.
Początkowo rodzina Pożarskich zamieszkała we wsi Zapołowszczyzna, gdzie w dniu 14.08.1909 roku urodził się syn Piotr. Później rodzina zamieszkała w zaścianku Żółwica (Kustawyje) nad brzegiem jeziora Ukla w parafii Ikaźń. Adam wybudował tam duży i solidny drewniany dom dla swojej rodziny. Między dwoma domami sąsiedzi postawili kilkumetrowy drewniany krzyż. Sąsiadem Adama był – Bazyli (Wasilij) Kisły, który był rybakiem.

     Adam Pożarski był gajowym i pracował u pana Arkadiusza Dziekowa, który był właścicielem lasu w którym zamieszkał. Adam i Marta mieli ośmioro dzieci (Anna, Piotr, Józef, Bolesław, Bronisława, Jan, Julian, Janina). Syn Adama, Józef Pożarski we wrześniu 1939 roku został zmobilizowany do Wojska Polskiego, wkrótce jednak wrócił do domu.

     Nocą z 9 na 10 lutego 1940 roku, na rozkaz Moskwy, NKWD zaczęło wywózki polskich obywateli z dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej w głąb Rosji i do republik azjatyckich, w tym także pracowników służby leśnej i ich rodzin. Enkawudziści przyjechali także nocą na saniach do Żółwicy po rodzinę Adama Pożarskiego, któremu było już 80 lat, aby ich deportować. Wszystkich członków rodziny, którzy w wieczorną porę zastali w domu, niezwłocznie załadowano na sanie. Konie ruszyły i zaczęto wieźć ich do punktu zbornego, aby później odprawić ich koleją na Syberię. Nie dano im nawet możliwości zabrać najpotrzebniejszych rzeczy, a zwłaszcza produktów. W związku z tym pani Kisła (sąsiadka) wybiegła z domu z jedzeniem i w ostatniej chwili wrzuciła je na sanie. 

     Jednak, chwila nieuwagi enkawudzistów sprawiła, że Józef Pożarski zeskoczył z sań i zniknął w ciemnościach lasu. W ten sposób uniknął wywózki, musiał się jednak ukrywać w lasach, nocami tylko przychodził do swoich dawnych sąsiadów, rodziny Bazylego Kisłego. 

Józef Pożarski zaprzysiągł sobie, że odnajdzie tę osobę, która przyczyniła się do wywózki jego rodziny. W końcu dowiedział się, kto sprawił, że jego rodzina okazała się na liście do deportacji. Był nim mieszkaniec okolicznej wsi Koleśniki(?) o nazwisku Januszkiewicz, ale nie był on spokrewniony z rodziną Piotra Januszkiewicza (zbieżność nazwisk). W związku z tym Józef zmógł pomścić swoją rodzinę. Musiał się jednak ukrywać w lasach i okolicznych wioskach, aż do końca czerwca 1941 roku, tj. do czasu napaści Niemiec hitlerowskich na ZSRR.

     Wróćmy jednak do Józefa Pożarskiego, któremu udało się uniknąć deportacji na Syberię. Otóż do wkroczenia w czerwcu 1941 roku Niemców na Brasławszczyznę musiał się ukrywać przed NKWD. Zaczął działać w polskich organizacjach podziemnych, wstąpił też do Armii Krajowej Po przyjściu Niemców na polecenie podziemnych władz rozpoczął służbę w białoruskiej policji. W 1943 roku ożenił się z Leonardą Safranowicz, z którą miał dwoje dzieci, zamieszkali razem w Przebrodzie. W 1945 roku Leonarda wraz z dziećmi wyjechała do Polski, Piotr zaś został, aby walczyć na miejscu o wolną Polskę. 

     W czasie najbliższych wyborów, zapewne chodziło o wybory do Rady Najwyższej ZSRR – przeprowadzonych 10 lutego 1946 roku (pierwsze od zakończenia II wojny światowej), Piotr Pożarski postanowił im przeciwdziałać. W tym celu postanowił zniszczyć sam lokal wyborczy, który znajdował się w miejscowej szkole w Przebrodzie. Późną nocą wrzucił do pustej szkoły dwa granaty, które wybuchły przynosząc zniszczenie. Syn dyrektora szkoły, zdołał zauważyć jednak „wyklętego” żołnierza i zaczął strzelać, zranił go, także on nie mógł już dalej uciekać i został złapany. 
     Natychmiast z Mior przyjechali czekiści, którzy po krótkim i brutalnym śledztwie wyprowadziły go jeszcze żywego na skraj miasteczka i przywiązali do drzewa. Na szyi Józefa enkawudziści umieścili tabliczkę z napisem „bandyta”. O tym opowiadała jedna świadek, która pierwszy raz z Polski pojechała na Brasławszczyznę w latach 60-tych XX wieku. Drugi zaś świadek w 2015 roku opowiadał mi osobiście, że słyszał o tym, że w końcu Józefa (żywego czy już martwego) obłożono suchymi gałęziami i spalono. 
     Jego publiczna i straszna śmierć miała być przestrogą dla innych „wyklętych” żołnierzy. Po tym wyroku zaczęto represjonować także jego najbliższą rodzinę, która nie zdążyła wyjechać do Polski. Siostrę Bronisławę, która była w ciąży i jej męża Józefa Lewszę wtrącono do więzienia. Bronisława przebywając w więzieniu urodziła córkę Jadwigę. 
Jego najbliższa rodzina starała się ukrywać prawdę o nim, gdyż była ona niebezpieczna w Polsce Ludowej. Mój ojciec Kazimierz, który w grudniu 1944 roku wstąpił w Połocku, jako strzelec do II Armii Wojska Polskiego, twierdził, że Józef Pożarski w 1944 roku został zabity przez Niemców, jako partyzant Armii Krajowej. Do żony Józefa – Leonardy i jej najbliższych w Polsce doszły zaś wieści, że chciał on wysadzić szkołę wraz z dziećmi. 
      Pożarskich i innych osadników wojskowych, funkcjonariuszy policji, polskich urzędników i nauczycieli, w tym również dyrektora szkoły w Ukli, wywieziono na Syberię. W czasie deportacji jednemu z synów Pożarskich — dwudziestoletniemu Józefowi — udało się uciec do lasu. Biedak nie cieszył się jednak długo wolnością. Osaczonego w kryjówce rozstrzelano i ku przestrodze innym, ciało z napisem „bandyta», na długi okres pozostawiono przy skrzyżowaniu traktu brasławskiego.
     Wszystkim krewnym i znajomym, w tej liczbie i moim rodzicom, u których Józef bywał, NKWD postawiło zarzut tworzenia organizacji bojowej mającej na celu mającej na celu zwalczanie władzy radzieckiej. Okrzyknięto ich wszystkich „wrogami ludu». Był to jeden z pretekstów do masowych aresztowań i późniejszych deportacji Polaków z powiatu brasławskiego. Rzekomym dowodem istnienia organizacji bojowej w ikaźnieńskiej gminie była tak zwana „lista spiskowców». Faktycznie był to jedynie wykaz członków Rady Parafialnej i niektórych darczyńców kościoła. Wykaz ten enkawudziści znaleźli u proboszcza parafii w czasie jego aresztowania. Na liście byli również moi rodzice. Wkrótce w życiu Zołwicy zaszły ogromne zmiany. W pięknym, bogatym gospodarstwie Pożarskich osiedlono rodzinę Białorusinów. Jak się później okazało, byli to agenci NKWD, którzy wszelkimi sposobami zbierali informacje o polskich mieszkańcach okolicznych miejscowości. Chociaż donosy te nie zawsze miały pokrycie w faktach, były jednak powodem przesłuchiwań i masowych aresztowań w gminie ikaźnieńskiej. Polaków mieszkających w okolicach Ikaźni traktowano szczególnie okrutnie.

https://krzysztofpozarski.com/nowosc-rodzina-pozarskich-z-kresow-wilenskich/

2 myśli na temat “Józef Pożarski s. Adama z Żółwicy gmina Przebrodzie

  1. Ksiądz Pożarski we wspomnieniach o Rodzinie, opisuje losy Józefa. Wiem, że odtwarzając je, opierał się na rozmowach z mieszkańcami rejonu, którzy wspominali okres walk niepodległościowych w parafii Ikaźń.

    Okazało się, że pamięć ludzka jest zawodna.

    Józef Pożarski nie mógł zginąć w Przebrodziu 10 lutego 1946 roku. Żył jeszcze na pewno w połowie maja tego roku

    Dotarłam do meldunku złożonego 20 maja 1946 roku przez sekretarza RK KP(b) F. Griniuk sekretarzowi połockiego Obkomu KP(b)B:

    „W nocy z 13 na 14 maja 1946 roku, trzyosobowa, bandycka grupa dokonała wtargnięcia do budynku sielsowietu w Ikaźni, powybijała szyby w oknach, wyłamała drzwi, złamała szafę, odcięła telefon, spaliła część dokumentów. Tej samej nocy bandyci obrabowali sklep w tym samym miasteczku.
    Obrabowania sielsowietu dokonali bandyci:
    Pożarski Józef (1913 roku),
    Gorbaczonek Antoni (1918 roku), wieś Krasne szarkowszczyńskiego rejonu;
    Fabian Malawko, wieś Puszcza szarkowszczyńskiego rejonu.
    Całej tej sprawie sprzyjała i pomagała
    nauczycielka szkoły Zinaida Dworecka ze wsi Ikaźń,
    jak też jej matka,
    brat
    i obywatel wsi Ikaźń Szwab I.I.,
    którzy 12 maja w domu Szwaba ukrywali bandytów.
    Są podstawy by uważać, że ta sama grupa bandytów spaliła budynek sielsowietu w Ikaźni w 1945 roku.
    Zostali aresztowani jako wspólnicy − Dworecka Z.A., Dworecka E.S., Dworecki A.A., Szwab, podejmowano środki poszukiwania i zatrzymania bandytów”

    Polubienie

  2. Jest jeszcze jeden błąd w tekście księdza Krzysztofa Pożarskiego. Józef Pożarski mieszkał w zaścianku Zołwica (nie Żółwica) w gminie Przebrodzie. Jego rodzinny dom stał nad wschodnim brzegiem Jeziora Ukla (parafia Ikaźń)

    Polubienie

Dodaj komentarz